Póki co, Winkowie odnotowali wzrost naszej aktywności. Biorąc pod uwagę ich plany zagarnięcia części naszego terytorium, sądzę że to dobry znak.
Mapa - aktualny podział polityczny
- Edler Miroslav Barbarez
- Reakcje:
- Posty: 169
- Rejestracja: 7 lata temu
- Lokalizacja: Sarajevo
-
Kto to?
Ordery
Мирослав Барбарез
- JCKW Franz Joseph von Habsburg
- Reakcje:
- Posty: 784
- Rejestracja: 7 lata temu
- Lokalizacja: Hofburgpalast, Wien, Niederösterreich
-
Kto to?
Ordery
Kriegsmarine
Andrew von Habsburg pisze: ↑4 lata temuMyślę, że wszyscy powinniśmy coś robić w sprawie zauważenia MAW na arenie międzynarodowej. Mam nadzieję, że Wasza Cesarska Wysokość też nam pomoże
Obawiam się, że moja obecna ignorancja i niewiedza w tej kwestii byłaby raczej ze szkodą dla pozycji Monarchii. Nie wiem za bardzo, co się dzieje poza naszymi granicami, znam tylko przebłyski. Nie znam nowych osób, ani nie bardzo rozumiem, jak zmieniły się personalia tych bardziej doświadczonych. O ile moje doświadczenie w pierwszych latach istnienia Monarchii zostało bardzo szybko wytrenowane "dzięki" problemom z uznaniem międzynarodowym Monarchii, istnieniu FPM i - później - OPM, jako jednolitej platformy, o tyle dziś kompletnie się nie odnajduję.
Przyznam szczerze, że w czasach, gdy brak jednolitej mapy, gdy nie znam połowy polskich państw wirtualnych i ich nie rozumiem (nie widzę żadnego klimatu, atmosfery, by je zapamiętać), a do tego nie widzę jednego miejsca, które można traktować jako aktualną platformę wymiany myśli i informacji - czyli po prostu sprawdzić, jakie mamy państwa, gdzie leżą, kto tam rządzi i być może nawet (szalona myśl!) skontaktować się z tą osobą, działalność międzynarodowa napawa mnie raczej przerażeniem.
Micropedia podaje tę mapę jako najnowszą, z tego wątku już wiemy, że jest nieaktualna, choćby w Nordacie, brak też ZSKHiW, o ile mnie pamięć nie myli; ostatnio też odrodził się Skarland; granicę w Tyrolu też narysowali jakąś taką dziwną:
Jeżeli mimo mojego dość dużego niezorientowania w sprawach międzynarodowych widzę jakąkolwiek interesującą w skali globalnej oś, to byłaby to niechęć na linii Ekorrin-Grätz (czy też, jak mawiają w tychże krajach, Ekorre-Grodzisk). Wszelkie nasze sprawy z Traumlandem - jak sądzę - są zakończone i przy Ballhausplatz 1 nie mają już problemu z tym kierunkiem (zwłaszcza, że Elderland już nie istnieje) Z kolei urzędnicy Jego Książęcej Mości w Srebrnym Rogu nie głowią się raczej nad stosunkami z Wiedniem. Nie ma więc sensu ładować się w konflikt, który Monarchii nie dotyczy, i na którym Monarchia nie ma szans nic zyskać.
Jedyny kierunek, na którym Austro-Węgry coś zyskały (narracyjnie, aktywnościowo), to rozszerzanie wpływów zamorskich - Ziemia FJ, Kedywat Natanii (nie wiem, jak się do tego odnosi jego władca) czy ostatnio pas ziemi na Nordacie były (poza ostatnim) wykorzystywane fabularnie i - wierzę - będą. Tutaj chętnie pomogę jako kapitan SMS "Habsburg".
Myślę, że w obecnej sytuacji ciężko stawiać tylko na współpracę regionalną; Rotria jest, owszem, aktywnym państwem, ale chyba nie była zachwycona nikłą ewangelizacją Monarchii w przeszłości, a nie widzę (mogę się mylić - nie jestem zbytnio zorientowany) innych działań, które chętnie podejmuje na arenie kontynentalnej. Być może - jako osoba niezbyt religijna - nie mam czucia klimatu Państwa Kościelnego. Próby reaktywacji bliskiej nam niegdyś i sojuszniczej Surmenii niestety nie powiodły się. Dalej... nie przypominam sobie inicjatyw ciprofloksjańskich ani zdarzeń, które to państwo podejmowało na kontynencie po interwencji Armeegruppe von Rabl. Trizondal (szybkie sprawdzenie, znów - mogę się mylić) pozostaje nieaktywny niczym Monarchia do niedawna, podobnie jak Garapenia. Reaktywacja Tyrencji nieszczególnie się udała. Na ww. mapie nie ujęto Hirschbergii i Weerlandu, której władca znajduje się między nami - myślę, że możemy Jego Królewską Mość wypytać o zainteresowanie stosunkami z Monarchią. Nie zapominajmy też o Winkach, których koncepcja państwa wydaje się nadal istnieć.
A swoją drogą, czy my czasem nie mieliśmy kiedyś dogadanej bazy morskiej u Winków? To było, zdaje się, jeszcze w czasach, kiedy istniała Surmenia i chcieliśmy zapewnić sobie wyjście na ocean światowy. Jakkolwiek by nie było, wydaje mi się, że Austro-Węgry żyją na stosunkowo nieżywym kontynencie (nie licząc Rotrii), trudno więc działać lokalnie.
Widzę naturalnie więzy przyjaźni, które od dawna łączą nas na linii Wiedeń-Warszawa; zresztą często poddani JCKM działają też w Rzeczypospolitej. Z całą pewnością - ponieważ ja sam rzadko tam bywam - są tu osoby o wiele bardziej kompetentne w tym obszarze. Zaciekawiła mnie też ostatnio Leocja, jawiąca się jako interesujący pomysł na emeryturę dla kilku doświadczonych mikronautów, chcących być trochę dalej od najbardziej popularnych miejsc świata, a jednocześnie trochę pomiędzy nimi.
O Nordacie prawie nic nie wiem, poza tym, że mamy tam kolonię.
Kiedyś sprawa uznania Monarchii była dla niej sprawą pierwszorzędną - choćby instynktownie, polityka międzynarodowa w mikroświecie miała dość duży sens i - zwyczajnie - sprawiała frajdę. No i wtedy byliśmy pionierami swojej kategorii. W roku 2005 państwa nie miały jeszcze ustawodawstwa, a już podpisywały traktaty między sobą. Dziś nie mamy takiej potrzeby. Za platformę wymiany służą kongresy kontynentalne bądź ogólnoświatowe (jak ten w Warszawie, na który - zdaje się - nie zdążyliśmy nikogo wysłać), które są organizowane ad hoc, a nie ma jednego miejsca wymiany myśli (ku mojej rozpaczy, kiedy próbuję to w głowie jakoś posklejać). Przyznam, że ciężko takich obrad słuchać - zamiast przyznać, że jesteśmy państwami wirtualnymi i dyskutować o ruchach wojsk, możliwych wspólnych manewrach, współpracy gospodarczej, która zawsze może przynieść trochę aktywności, spędzamy połowę czasu na wymianie myśli o tym, że jest kryzys i na jałowych próbach rozwiązania go. Kompletnie bez sensu, dlatego też trochę nie mam ochoty uczestniczyć w życiu międzynarodowym, skoro w większości skupia się ono na refleksjach o kryzysie zamiast na zabawie w mikronacje (w końcu po to tu jesteśmy!).
Widocznie taka forma jest wystarczająca, choć ja tęsknię do innej, ale to wyłącznie moje zrzędzenie i wygodnictwo. Trochę mam dosyć, że zanim zaczniemy grzać silniki w aeroplanach i próbować nowe tanki, a także uruchamiać produkcję, porty handlowe, bazy morskie, zabawa kończy się na jałowych dyskusjach o systemie, na którym oprzemy swoje działania wojenne czy gospodarcze w ujęciu międzynarodowym. Po stokroć wolę Austro-Węgry z ich narracyjnością, umownością wszystkiego i tym podobnymi niż decyzję, czy akurat mam uczestniczyć w obcym mi konflikcie na linii Ekorrin-Grätz, czy może mam się męczyć próbując sobie przypomnieć, jak się nazywał władca kolejnego państwa. Tu jest naprawdę fajniej .
Dlatego - proszę wybaczyć - zostanę póki co w marynarce wojennej. Jeżeli kiedyś Kriegsministerium ustali jakiś żołd (wcale nie puszczam oczka), to chętnie go przeznaczę na rozwój działalności gospodarczej, oczywiście odpowiednio narracyjnej. Jeżeli osoby z innych państw będą zainteresowane współpracą gospodarczą, niekoniecznie z ustalaniem wcześniej jakichś systemów, których i tak nigdy nie będzie, to chętnie wezmę w tym udział.
Oczywiście, jako wierny poddany JCKM, zawsze będę służyć radą i wiedzą z moich 15 lat w mikroświecie, zarówno JCKM, Jego Rządowi, jak i każdemu obywatelowi austro-węgierskiemu. Jak widać w tym przydługim elaboracie (przepraszam, rozpisałem się), wysyłanie mnie z delegacją dokądkolwiek mija się chyba z celem .
EDIT poranny: dodałbym, że moim skromnym zdaniem Monarchia przede wszystkim powinna dbać o swoje sąsiedztwo - żeby się nam tu znowu nie zaczęły gnieździć yoyonacje czy kolonie.
- Edler Miroslav Barbarez
- Reakcje:
- Posty: 169
- Rejestracja: 7 lata temu
- Lokalizacja: Sarajevo
-
Kto to?
Ordery
Wasza Cesarsko-Królewska Wysokość,
Patrząc na długość posta, nie dziwię się jego godzinie publikacji.
Przechodząc jednak do meritum: jako obserwator mikronacyjnego życia z pozycji od dawna nieaktywnego mieszkańca, ze smutkiem obserwuję upadek niegdyś prężnie rozwijających się v-państw: Trizondalu, Ciprofloksji, Surmenii... Nawet Dreamland (biorąc w nawias nasze wzajemne niesnaski) nie jest już tym, czym zwykł być kiedyś. Widać jednak pewne "ostańce" aktywności w postaci RON-u, Rotrii, Winków czy też naszej Monarchii. I być może to właśnie w tym kierunku należy kierować wszelkiego rodzaju relacje, przynajmniej tymczasowo. Zacieśniać współpracę między uznanymi, doświadczonymi mikronacjami, zamiast patronować kraikom, które rozbłyskują na mapie Pollinu jak supernova, by zaraz z niej zniknąć.
Мирослав Барбарез
- JCKW Andrew von Habsburg
- Reakcje:
- Posty: 2345
- Rejestracja: 7 lata temu
-
Kto to?
Ordery
Kriegsmarine
Jeżeli uraziłem Waszą Cesarską Wysokość, bardzo przepraszam.
Sam nie znam się na polityce zagranicznej, ale zawsze chciałem aby okręty K.u.K. Kriegsmarine przypływały do innych państw. Następowała by wizyta kurtuazyjna. Pokazanie okrętu, kilka informacji o naszym państwie, wizyta u Głowy Państwa i okręt odpływa dalej. Przygotowanie takiej wizyty nie spoczywałoby tylko na barkach Cesarza Seniora, ale wszyscy powinniśmy brać udział w takim przedsięwzięciu. MSZ ustalenia daty, Rząd i Dwór co chcemy pokazać z MAW. Po pierwszym razie byłby to, w pewnym sensie, samograj, ale zawsze byśmy byli aktywni na arenie międzynarodowej inaczej niż inne państwa.
Andrew von Habsburg, Herzog von Hohenberg
Regent Monarchii Austro-Węgier
- JCKW Franz Joseph von Habsburg
- Reakcje:
- Posty: 784
- Rejestracja: 7 lata temu
- Lokalizacja: Hofburgpalast, Wien, Niederösterreich
-
Kto to?
Ordery
Kriegsmarine
IH Andrew von Habsburg, Herzog von Hohenberg pisze: ↑4 lata temuJeżeli uraziłem Waszą Cesarską Wysokość, bardzo przepraszam.
Sam nie znam się na polityce zagranicznej, ale zawsze chciałem aby okręty K.u.K. Kriegsmarine przypływały do innych państw. Następowała by wizyta kurtuazyjna. Pokazanie okrętu, kilka informacji o naszym państwie, wizyta u Głowy Państwa i okręt odpływa dalej. Przygotowanie takiej wizyty nie spoczywałoby tylko na barkach Cesarza Seniora, ale wszyscy powinniśmy brać udział w takim przedsięwzięciu. MSZ ustalenia daty, Rząd i Dwór co chcemy pokazać z MAW. Po pierwszym razie byłby to, w pewnym sensie, samograj, ale zawsze byśmy byli aktywni na arenie międzynarodowej inaczej niż inne państwa.
Nie ma mowy o urażeniu, proszę wybaczyć, jeżeli wybrzmiałem w ten sposób. Raczej w trakcie pisania lekko mnie rozeźlił stan mikroświata i stan mojej niewiedzy, stąd taki sążnisty komentarz. Ponoć coś się dzieje na Nordacie, której jednak kompletnie nie rozumiem poza tym, że mamy tam pas ziemi (o którym też póki co niewiele wiem). Nie mam "czucia" tych mikronacji. Niedawno widziałem Kongres Mikronacji w RON - niestety nie byłem zachwycony. Nic nie ujmuję organizatorom, po prostu moim zdaniem za dużo było dyskusji dookoła tego, dlaczego się nic nie dzieje i powszechnego stwierdzania obecnego stanu, o którym już zostało powiedziane wszystko i nic odkrywczego nie powstanie, a zabrakło ciekawych, narracyjnych działań.
(znowu się rozpisuję, z góry przepraszam)
Problem polega na tym, że w świecie realnym, na którym się nasza dyplomacja chce wzorować, przełomowe szczyty są zazwyczaj po to, by pomóc "pchnąć" sprawy, których nie udaje się rozwiązać roboczo, ewentualnie zwieńczyć te sprawy, nad którymi pracowało latami MSZ. W mikroświecie wszyscy jak ognia unikają zwiększania napięcia, nie ma więc spraw, nad którymi trzeba pracować, ani które trzeba rozwiązywać. Jeżeli mamy z kolei ludzi chętnych do konfrontacji, to zazwyczaj są to starzy wyjadacze, którzy mają moc zniechęcania innych do zabawy w mikronacje. Zwykle zresztą ich chęć konfrontacji jest niszczycielska dla tej zabawy, zwłaszcza kiedy w grę wchodzi wyciąganie argumentów ze świata realnego.
Zachowujemy się tak, jakbyśmy nie rozumieli, że pewne kwestie, problemy i tym podobne należy *wymyślić* (to jest przecież zabawa!), by potem móc je rozwiązywać i nad nimi debatować. A nie chodzi przecież tylko o tak wyśmiewane kiedyś w najstarszych z [tej listy](https://micropedia.fandom.com/wiki/List ... mikronacji) mikronacjach Pixelkriegi - co swoją drogą zabawne, bo dziś to te właśnie państwa zajmują najwięcej pikseli wśród dawniej największych terytorialnie mikronacji; choć Pixelkriegi były wyśmiewane i u nas.
(jeżeli chodzi o moją działalność w marynarce - jak najbardziej widzę tu ogromny sens i chętnie będę wykonywać takie zadania)
I tu widzę duży sens poniższego komentarza:
Господин Мирослав Барбарез pisze: ↑4 lata temuWidać jednak pewne "ostańce" aktywności w postaci RON-u, Rotrii, Winków czy też naszej Monarchii. I być może to właśnie w tym kierunku należy kierować wszelkiego rodzaju relacje, przynajmniej tymczasowo. Zacieśniać współpracę między uznanymi, doświadczonymi mikronacjami, zamiast patronować kraikom, które rozbłyskują na mapie Pollinu jak supernova, by zaraz z niej zniknąć.
Może na przykład rzućmy pomysł permanentnie obradującego Kongresu czy jakiejkolwiek innej organizacji (wymyślone na szybko, podkreślam), do którego zaprosimy wyżej wymienione państwa (+ZSKHiW?). Co miałaby robić taka organizacja?
Cóż, nie musimy wszyscy być sojusznikami (tym lepiej!), ale na przykład mogłaby wyrażać wspólną zgodę na osiedlanie w Ostii czy Vaarlandzie państw lub ich terytoriów (żeby nie było jak kiedyś...). Da się to rozwiązać wzajemnymi gwarancjami. Już z samego pojawiania się nowego kraju można generować czysty aktywnościowy zysk.
Do tego moglibyśmy na przykład dyskutować o wspólnych projektach infrastrukturalnych, kulturalnych, wojskowych, gospodarczych, przyjmowalibyśmy rezolucje - wszystko to, co oznacza **zabawę** w mikronacyjną dyplomację. Taka organizacja mogłaby pozostawać martwa przez niektóre miesiące i musielibyśmy to z góry założyć - ale byłaby jakakolwiek platforma do współpracy. Jeżeli organizacja nie działa, to nie trzeba jej od razu rozwiązywać, zwłaszcza jeżeli jest luźna.
Zresztą mit o konieczności szybkich rozwiązań zarzyna dyplomację od dawna - nie od dziś wiadomo, że aktywność robią działania długotrwałe, w których nie widać końca - choćby spór o Awarę.
Na chwilę obecną widzę już parę kwestii, które mogłyby nam generować ruch - stosunek do działalności Państwa Kościelnego poza jego granicami (jakaś niezgoda na ewangelizację?), nasza granica z ZSKHiW (ponoć jej nie uznajemy, jak gdzieś wyczytałem), kwestia terenów Trizondalu czy Surmenii (a może w przyszłości wspólny projekt odbudowy terytorium tejże?) i w ogóle państw, które mają problemy z aktywnością (jak my miewaliśmy), kwestia budżetu organizacji (dlaczego nie?), zbrojenia lub ich ograniczenie, infrastruktura kolejowa i morska, może nawet prawa człowieka i tak dalej. (znów - wymyślam to na szybko)
Dlaczego póki co nie widziałbym tam państw spoza tych dwóch kontynentów (chyba że jako obserwatorów)?
Bo tak jest łatwiej i jest szansa, że te akurat państwa "umieją w narrację". Kongres mógłby skorzystać na rozszerzeniu, ale najważniejsze, by przede wszystkim powstały jego ramy, a nie by łączył jak najwięcej państw.
Ech, ale to się chyba rozmarzyłem . No i to trochę nie do mnie należący obszar, tylko do MSZ JCKM, ja jestem tylko swobodnym obserwatorem.
- JCKW Maksymilian Rudolf Habsburg
- Reakcje:
- Posty: 145
- Rejestracja: 4 lata temu
- Lokalizacja: Zagreb, Kraljevina Hrvatska i Slavonija
-
Kto to?
A może szwejkistowska misja ewangelizacyjna?
- JCKW Andrew von Habsburg
- Reakcje:
- Posty: 2345
- Rejestracja: 7 lata temu
-
Kto to?
Ordery
Kriegsmarine
Proszę wybaczyć Kuzynie
Co to jest "szwejkistowska misja ewangelizacyjna"
Andrew von Habsburg, Herzog von Hohenberg
Regent Monarchii Austro-Węgier
- JCKW Maksymilian Rudolf Habsburg
- Reakcje:
- Posty: 145
- Rejestracja: 4 lata temu
- Lokalizacja: Zagreb, Kraljevina Hrvatska i Slavonija
-
Kto to?
Dokładnie to, co Łotria próbuje robić w innych krajach, tylko po naszemu, a właściwie - po mojemu
- Henrich Lehmann
- Reakcje:
- Posty: 79
- Rejestracja: 4 lata temu
-
Kto to?
Jeśli byliby chętni do odbudowy Surmenii to ja się zgłaszam jako pierwszy. Mam niebywale duże przywiązanie do Królestwa Surmeńskiego, z epoki gdy sam aktywnie działałem w nim jako członek rodziny apo Zep.
/-/ Henrich Lehmann
- Edler Miroslav Barbarez
- Reakcje:
- Posty: 169
- Rejestracja: 7 lata temu
- Lokalizacja: Sarajevo
-
Kto to?
Ordery
Gospodine Lehmann, czy ma Pan może kontakt z innymi Dostojnymi z Surmenii? Jak oni zapatrują się na potencjalną odbudowę Królestwa/Demokracji (niepotrzebne skreślić) Surmeńskiej?
Proszę mnie źle nie zrozumieć, jednak w obecnej sytuacji bardziej przydatna byłaby nasza aktywność bezpośrednio w Monarchii. Oczywiście byłbym przeszczęśliwy, gdyby Surmenia pojawiła się z powrotem na mapie Pollinu, jednak musiałaby to być bardziej zaangażowana, kolektywna akcja większej liczby zasłużonych Obywateli i Obywatelek dawnej Surmenii. Widząc chociażby "bóle poporodowe" w Królestwie Skarlandu, mógłbym stwierdzić: pięć aktywnych kont najmarniej.
Мирослав Барбарез